samą traumą przemoc wobec dzieci ma dla nich wiele negatywnych konsekwencji, również w życiu dorosłym. Niniejszy artykuł ma charakter teoretyczno-poglądowy. Poniżej przedstawio-no wyniki badań i analiz dotyczących skutków przemocy domowej wobec dzieci. Szczególną uwagę poświęcono skutkom, które przemoc doświadczana w dzieciń- The konsekwencje przemocy wobec rodziny, dzieci lub partnerów są one a priori ściśle związane z życiem w domu.. Od lat. Pochodzi z vis. „Siła”, „moc”. Przemoc jest znanym przymusem fizycznym lub psychicznym wywieranym na osobie w celu zniszczenia jej woli i zmuszenia go do wykonania określonego aktu. Różnego rodzaju statystyki dotyczące przemocy wobec dzieci zbierane są przez policję, sądy, ale też przez Zespoły Interdyscyplinarne ds. Przemocy w Rodzinie czy centra pomocy i interwencji kryzysowej. Głównymi statysty-kami na temat przemocy wobec dzieci są dane zbierane w procedurze „Niebie- Trudno mówić o przemocy ekonomicznej wobec dziecka, gdyż ono w tej sferze zawsze jest zależne od opiekuna, dlatego mówimy o zaniedbaniu. Jest to również niezaspokajanie podstawowych potrzeb dziecka – bliskości, bezpieczeństwa, troski, dobrych relacji – czy niepodejmowanie działań na rzecz jego rozwoju. Zoom. Według WHO istnieje kilka rodzajów przemocy, które wymagają różnych interwencji. Wydaje się, że słowo przemoc sugeruje, że mamy do czynienia z krzywdą fizyczną, która prowadzi do udzielenia pomocy doraźnej, ale tak nie jest. Kiedy jest popełniany z powodu bycia kobietą i z pogardą, którą implikuje, może być uznany za Diagnozy Problemu Przemocy wobec dzieci przeprowadzonej w 2012 roku oszacowano, że co 10 dziecko w naszym kraju jest multiofiarą i w swoim życiu doświadczyło przynajmniej 6 form przemocy w której dochodzi do przemocy jest bezradna wobec swoich trudności. Różne są także przejawy przemocy w rodzinie, ale najbardziej skrajnym jest seksualne wykorzystywanie dzieci. Z badań przeprowadzonych w roku 1991 przez Zbigniewa Lwa-Starowicza wynika, że 90% ofiar nigdy nikomu nie ujawniło swoich przeżyć. 2. Rodzaje przemocy wobec dzieci Szczególnie okrutną formą przemocy jest przemoc wobec dzieci. Mamy z nią do czynienia, gdy dziecko jest maltretowane lub zaniedbywane przez swoich rodziców czy opiekunów i z tego powodu doznaje cierpień i krzywd, także często uszkodzeń ciała. Marta Mozol-Jursza1, Elżbieta Paszyńska2, Agata Osińska1, Andrzej Rajewski1, Agnieszka Słopień1 Dzieci jako ofiary przemocy w rodzinie Children as vi Author: Halina Ostrowska 8 downloads 0 Views 120KB Size Badania dotyczące przemocy w rodzinie są prowadzone od wielu lat, a zatem metodologia tych badań jest dobrze opracowana. To, co jest szczególnie ważne w tego typu badaniach to prowadzenie całościowej diagnozy zjawiska z różnych perspektyw: z perspektywy „zwykłego człowieka” w badaniach na reprezentatywnej próbie ogólnopolskiej, z punktu widzenia osób zaangażowanych w aA1l. Czyli czego nauczyłem się dzięki udziałowi w programie Miasto Kobiet. Zbieranie nowych doświadczeń Kto jest ze mną dłużej niż pół roku, ten wie, że w marcu miałem okazję uczestniczyć w nagrywaniu programu Miasto Kobiet, jako jeden z uczestników dyskusji. Rozmawialiśmy o karach cielesnych – o tym czy można je stosować, czy istnieje coś takiego jak dydaktyczny klaps i jakie są skutki takich metod wychowawczych. Piszę o tym dopiero dzisiaj, bo dopiero teraz odcinek jest dostępny online (dla zainteresowanych: klikać tutaj). I niestety miały rację osoby oglądającego ten odcinek już na TVN Style – główny show skradła Pani Falandysz chwaląca się tym, że biła dzieci kablem i teraz dopiero widzę, że gdybym trochę więcej się unosił i krzyczał, to może więcej moich wypowiedzi pojawiłoby się na wizji. Szczególnie, że nagrywanie trwało godzinę, a sam program 15-20 minut. Niemniej całe doświadczenie bardzo dużo mnie nauczyło. Po pierwsze: tak, to prawda – prowadzące rzeczywiście są tak wspaniałe, jak wszystkim się wydaje :) Po drugie, już mniej przyjemne: ludzie, którzy stosują przemoc wobec dzieci, mają pewne cechy wspólne. I dzisiaj zamierzam takimi właśnie cechami się zająć. Oto one: 1. Egoizm. „Najpierw jestem ja, a dopiero później jest dziecko. Jednak ja jestem najważniejszy, moje potrzeby są najważniejsze i moje zdanie jest najważniejsze. Dziecko mam przy okazji, ale ono nie jest jakoś szczególnie ważne. Ma dostać jedzenie, ubranie i przybory szkolne, a reszta mnie nie obchodzi. Bo liczę się ja.” Oczywiście zaraz zwolennicy klapsów się zlecą i powiedzą, że system zorientowany na dziecku, też jest zły i prowadzi do bezstresowego wychowania. I ja im przyklasnę. Bo taki system rzeczywiście jest zły. A jedyny zdrowy system jest wtedy, gdy potrzeby dzieci i potrzeby rodziców są równie ważne. Nie chodzi o to, żeby wychodzić z założenia „jestem ważniejszy” lub „moje dziecko jest ważniejsze”. Chodzi o to, żeby wyjść z założenia „jesteśmy równie ważni”. 2. Traktowanie dziecka jak własności. „Dziecko nie należy do Państwa, dziecko nie należy do siebie, dziecko należy do mnie! I wara od niego. Mogę sobie z nim robić co chcę. Bez patologii oczywiście (oczywiście – sarkazm autora), ale jeśli będę miał mu ochotę dać klapsa czy zamknąć w pokoju same na parę godzin, żeby płakało, to mam do tego pełne prawo. Bo JA uważam, że tak będzie dla niego najlepiej, a ono jest przecież moje.” Na szczęście nie jest to prawda (pisałem już o tym w tekście Dzieci nie są naszą własnością. Przestańmy im wmawiać, że jest inaczej), chociaż owi rodzice często tego nie rozumieją. Dziecko nie jest niczyją własnością. Dziecko należy tylko i wyłącznie do samego siebie. My mamy obowiązek je chronić, ale nie mamy prawa go krzywdzić. Bo niestety takie skrzywdzone dziecko kiedyś dorośnie i wyruszy w świat. I jeśli będzie na swojej drodze krzywdzić innych, to my będziemy za to odpowiedzialni. Będziemy odpowiedzialni za to, że uczyniliśmy świat jeszcze gorszym miejscem, bo nie umieliśmy wychować własnego dziecka. I przekazaliśmy naszą krzywdę kolejnemu pokoleniu. 3. Traktowanie dziecka jak wroga. „Moje dziecko cały czas knuje, żeby zrobić coś głupiego i niebezpiecznego, więc moim obowiązkiem jest mu te wszystkie głupoty wybić z głowy. To jest mój obowiązek, aby tak dziecko zastraszyć, aby tak je zniewolić, żeby nigdy nawet nie pomyślało o zrobieniu czegoś, co ja uważałbym za niewłaściwe. Strach, przemoc, zniewolenie – to są moje metody wychowawcze. Działały na więźniów wojennych, zadziałają i na dziecko.” Oczywiście, że zadziałają, ale jakim kosztem? Kosztem ich psychiki? Czy naprawdę kompletnie już powariowaliśmy? Skąd w ogóle pomysł, że dzieci są złe i wredne? Przecież to jest tak nielogicznie jak to tylko możliwe. Dzieci się rodzą z chęcią bycia dobrymi. Z chęcią współpracowania z nami, z rodzicami. Chcą być szczęśliwe i to szczęście nieść innym. Czasami w wyniku ich niezaspokojonych potrzeb, wydaje nam się, że są złośliwe, ale w rzeczywistości, one po prostu nie zawsze potrafią jeszcze nad sobą panować i nie potrafią siebie wyrazić. To jednak nasze zadanie, aby je tego nauczyć. A nie traktować dziecko małego wrednego dorosłego, który niczym Pinky i Mózg każdej nocy planuje zemstę i którego musimy powstrzymać na każdy możliwy sposób, z wykorzystaniem nawet najbardziej okrutnych metod. 4. Bycie skrzywdzonym. Możecie być pewni, że każda osoba, która popiera kary cielesne, była bita. To się ładnie nazywa Syndrom sztokholmski, czyli stan, w którym ofiara zaczyna bronić swojego prześladowcę, ze względu na dużą dawkę stresu, jakiego doświadczyła i wprowadzeniem w określony stan psychiczny. Jednym słowem – nie jest to zdrowe podejście, lecz pewien defekt. Bardzo łatwo go rozpoznać, po słowach: „Moi rodzice mnie bili, a mimo to wyrosłem na porządnego człowieka.” I odpowiem na ten klasyczny (choć niezwykle błędy) cytat, również cytatem (który mam nadzieję, za kilka lat będzie równie klasyczny): „Jeśli jesteś dorosłym, który wierzy, że dzieci należy bić, gdy nie spełniają oczekiwań dorosłych, to zdecydowanie nie wyrosłeś na porządnego człowieka, mój przyjacielu. Wyrosłeś na skrzywdzonego człowieka, ponieważ to właśnie skrzywdzeni ludzie krzywdzą ludzi. Klaps nie jest wychowywaniem. Klaps jest krzywdzeniem. Kropka.” L. R. Knost 5. Nie posiadanie zielonego pojęcia o wychowaniu dzieci. To już ostatni punkt na liście cech ludzi, którzy wierzą w dydaktyczne klapsy i inne formy przemocy wobec dzieci. Otóż takim osobom najczęściej „wydaje się”, że wiedzą wiele o wychowaniu, ale w rzeczywistości nie mają o nim pojęcia. Pani Falandysz, gdy podawałem jej jedne wyniki badań za drugimi, zarzuciła mi, że za dużo mam teorii, a za mało praktyki (niestety ten fragment został wycięty). Pozwolę się nie zgodzić i zasugerować, że podczas gdy moja teoria i praktyka idą raczej w parze, to w jej przypadku nie ma żadnej teorii, a jedyne co występuje to tępa, prymitywna praktyka. Praktyka tak nieprzemyślana i nierozwijana, że gdyby zastosować podobne podejście w motoryzacji, to dalej jeździlibyśmy konno. Niestety sam fakt, że coś nam się wydaje, nie oznacza jeszcze, że mam rację (dlaczego tak jest pisałem tutaj). I tak jest właśnie z wszystkimi zwolennikami przemocy w wychowaniu dzieci. Mamy już ustalony wzór, co teraz? Bardzo często spotykałem się z tym, że ludzie stosujący się do zasad rodzicielstwa bliskości i komunikacji bez przemocy, nie potrafili obronić swojego podejścia w starciu z rodzicami stosującymi przemoc. Ten artykuł mam nadzieję posłuży za taką linię obrony, dzięki której może uda nam się przekonać jednego czy drugiego zwolennika klapsów, że ich motywacja jest błędna. Że w ich podejściu nie traktuje dziecka z szacunkiem. Że są inne sposoby na wychowanie, których warto poszukać. I nawet jeśli zadziała to tylko w przypadku jednego człowieka, to mogę was zapewnić, że będzie warto. Zdjęcie pochodzi z komentowanego w tym artykule programu na temat przemocy wobec dzieci. Zaniedbanie i przemoc w dzieciństwie i ich konsekwencje w dorosłym życiu 19 listopada, 2019 Trauma przemoc , trauma , trauma wczesnodziecięca , zaniedbanie 0 Przemoc i zaniedbanie (zwłaszcza przemoc w dzieciństwie), którego doświadczamy w relacjach z innymi ludźmi, szczególnie bliskimi i znaczącymi, wywierają na nas silny i niszczący wpływ. Jednak ich doświadczenie w dzieciństwie jest najmocniej traumatyzujące i często odciska swoje piętno na całym życiu człowieka. PRZYCZYNY PRZEMOCY I ZANIEDBANIA Choć przyczyn przemocy i zaniedbania wobec dzieci jest wiele i często są one złożone, to jednak zwykle nie wynikają one ze świadomej i przemyślanej strategii dorosłego. Większość rodziców i opiekunów chce dla dziecka dobrze. Co więc prowadzi do tak traumatycznych w skutkach sytuacji? Przyczyn jest wiele, przyjrzyjmy się choć kilku: brak świadomości i wiedzy dotyczącej opieki nad dzieckiem, jego rozwoju, wpływu zachowań rodziców na jego rozwój, własne traumatyczne doświadczenia rodziców i opiekunów: nieprzepracowane traumy z okresu swojego dzieciństwa, które odtwarzają się w dorosłym życiu, przekazy pokoleniowe, przejmowane wzorce, często wyzwalane wraz z pojawieniem się dziecka i wejściem w rolę rodzica, kontekst rodzinny: konflikty pomiędzy małżonkami, sytuacje separacji, rozwodu, sytuacja materialna, kontekst społeczno-kulturowy: funkcjonujące w kulturze wzorce i mity dotyczące wychowania i opieki nad dziećmi („dzieci i ryby głosu nie mają”, „bije znaczy kocha” itp.), sposób zajścia w ciążę i przebieg ciąży: sytuacja gwałtu, przemocy, ale też wieloletnie próby zajścia w ciążę, poronienia (skrajna nadopiekuńczość to też forma przemocy), ciąża zagrożona, rozważana aborcja, doświadczenie porodu: traumatyczny poród, zagrożenie życia matki i/lub dziecka, depresja poporodowa, aborcja: dokonanie aborcji osłabia naturalny instynkt chronienia dzieci, zwiększając ryzyko krzywdzenia pozostałego przy życiu potomstwa, ciężka choroba członka rodziny/rodzeństwa, szczególnie we wczesnym dzieciństwie: konieczność opieki nad chorym członkiem rodziny może prowadzić do zaniedbania rodzeństwa, ale też do zachowań nadopiekuńczych/wiążących, utrudniających rozwój zdrowego dziecka. RODZAJE ZANIEDBANIA I PRZEMOCY Przemoc i zaniedbanie dotyczą wszelkich działań podejmowanych wobec dziecka bądź zaniechanych, które zaburzają normalny proces jego rozwoju. Przemoc może mieć charakter fizyczny, emocjonalny (upokarzanie, wyśmiewanie, nadmierne krytykowanie, wykluczanie, odrzucenie, deprawacja, uniemożliwianie kontaktów z rówieśnikami) bądź seksualny (mówimy wtedy o wykorzystywaniu seksualnym). Zaniedbanie dotyczy sytuacji ignorowania lub niezaspokajania potrzeb dziecka, w tym potrzeby bezpieczeństwa, potrzeb fizycznych, emocjonalnych, rozwoju, bycia przyjętym i innych. Poza podstawowymi potrzebami wspólnymi dla wszystkich, każde dziecko ma swoją indywidualną listę potrzeb wynikającą z jej czy jego unikalnej konstytucji. Jedną ze szczególnie krzywdzących form zaniedbania jest chłód emocjonalny. Uczuciowa niedostępność rodzica wyraża się w surowej komunikacji, braku wrażliwości na potrzeby emocjonalne dziecka, unikaniu kontaktu fizycznego, braku umiejętności wyrażania uczuć. Dzieci odbierają taki chłód jako odrzucenie i niemożność zadowolenia rodziców, co przysparza im cierpienia. JAK ZANIEDBANIE I PRZEMOC W DZIECIŃSTWIE WPŁYWAJĄ NA ROZWÓJ PSYCHICZNY I FIZYCZNY Dzieci doświadczające przemocy fizycznej noszą widoczne konsekwencje swojego cierpienia w postaci siniaków, stłuczeń, złamań. Jednak zarówno przemoc jak i zaniedbanie często mają długofalowe konsekwencje dla zdrowia fizycznego i psychicznego dziecka. Przeżycie stresu i doświadczanie przemocy we wczesnym dzieciństwie wywołują falę procesów neurobiologicznych zaburzających rozwój centralnego układu nerwowego. Badania wykazały, że traumatyczne zdarzenia z wczesnego okresu życia, takie jak zaniedbanie, wykorzystywanie seksualne, przemoc fizyczna, nieprawidłowy proces formowania się przywiązania czy indywidualne zdarzenia traumatyczne takie jak pobyt w szpitalu, wypadek, śmierć rodzica mogą zwiększać prawdopodobieństwo występowania w późniejszym życiu zaburzeń psychicznych, osłabiają zdolność regulowania stresu, zwiększają podatność na doświadczenie PTSD w reakcji na późniejsze traumy. TRAUMA PRZEMOCY SEKSUALNEJ Doświadczenie przemocy seksualnej, poza natychmiastowymi urazami, może prowadzić do zaburzonego obrazu swojego ciała, trudności w identyfikacji seksualnej, depresji, występowania problemów z łaknieniem (anoreksja/bulimia). U dzieci doświadczających tego rodzaju przemocy pojawiają się często psychosomatyczne bóle głowy, wymioty, bóle brzucha, nudności, zaburzenia snu, zaburzenia miesiączkowania. A to tylko część konsekwencji, z jakimi dziecko może zmagać się później w okresie dorastania i w dorosłości. Dzieci poważnie zaniedbywane i doświadczające przemocy we wczesnym okresie życia mogą cierpieć z powodu zaburzeń wzrostu, opóźnień rozwojowych, gorzej rozwijają się intelektualnie, językowo, mogą mieć niższą odporność na infekcje (zwiększone wydzielanie kortyzolu osłabia reakcje odpornościowe), częściej zapadać na choroby (które mogą też pełnić funkcję mechanizmu obronnego). JAK TRAUMA WPŁYWA NA PSYCHICZNY I EMOCJONALNY ŚWIAT DZIECKA? Sytuacje zaniedbania i przemocy pojawiają się w na każdym etapie rozwoju dziecka, począwszy od okresu płodowego. Okresy ambiwalencji w okresie ciąży są naturalne. Jednak jeśli rozwojowi dziecka towarzyszy stała wrogość ze strony rodziców lub rozważają oni poważnie dokonanie aborcji, to taka osoba może doświadczać w późniejszym życiu trudności związanych z poczuciem własnej wartości, bezpieczeństwa, w budowaniu bliskich relacji. Przemoc i zaniedbanie w okresie przedwerbalnym przynosi szczególnie pustoszące skutki, ponieważ zaburza lub uniemożliwia prawidłowe tworzenie się więzi. Zamiast bezpiecznego, wykształca się unikający, lękowy lub zdezorganizowany styl przywiązania (Bowlby). Niemożliwość nazwania, wypowiedzenia, a tym samym pewnego rodzaju ograniczenia traumatycznego doświadczenia sprawia, że staje się ono szczególnie dewastujące. ZABURZENIE ROZWOJU Doświadczenie przemocy czy zaniedbania, szczególnie ze strony osób najbliższych, wytrąca dziecko z naturalnego rytmu rozwoju i zaburza funkcjonowanie nawet skromnego repertuaru reakcji obronnych. Naturalne w sytuacji zagrożenia przemocą tendencje walki lub ucieczki zostają zablokowane. Cios (fizyczny czy emocjonalny) nadchodzi od osoby, z którą nie sposób wygrać (choćby ze względu na jej fizyczną przewagę) i od której nie sposób uciec, nie pozbawiając się jednocześnie podstawowego źródła przetrwania. W sytuacji długotrwałego zaniedbania, dążenie do zaspokojenia swoich potrzeb, do uzyskania pożądanej reakcji ze strony niezaangażowanych bądź unikających opiekunów, prowadzi do podobnych skutków. Dziecko miotające się pomiędzy próbą wyrażenia swoich potrzeb a rezygnacją, przy czym każda z opcji prowadzi do porażki. W konsekwencji dziecko jest stale zdezorientowane, zatrzaskuje się w bezruchu, w sytuacji bez wyjścia, co prowadzi do rozwoju kluczowych konfliktów, z którymi najprawdopodobniej będzie się zmagało w późniejszym życiu. Pytania, jakie będą one generować, mogą brzmieć (w przypadku zaniedbania): Czy szukać zaspokojenia swoich potrzeb, czy odpuścić? Czy moje potrzeby są ważne czy nie? Czy muszę o siebie zadbać sam czy mam prawo liczyć na czyjąś pomoc? Krzyczeć o uwagę, czy zamknąć się w milczeniu, bo czy ktoś mnie w ogóle słyszy? W przypadku osób doświadczających w dzieciństwie przemocy: Jak mam się ochronić: walczyć czy uciekać? Atakować, by uprzedzić czyjś cios, czy chować się, by go uniknąć? Czy mogę przy kimś czuć się bezpiecznie, czy zawsze muszę trzymać gardę? JAK SOBIE Z TYM PORADZIĆ? Zdezorientowane i zagubione dziecko próbuje przypisać odpowiedzialność za to, czego doświadcza, bo trwanie w zawieszeniu jest nie do zniesienia. Na swój sposób i na miarę swoich możliwości usiłuje nadać sens bezsensownej sytuacji, w jakiej się znalazło. Skoro jest krzywda, musi być i powód – a skoro zwrócenie się przeciwko opiekunowi jest zbyt zagrażające (fizycznie i psychicznie), bezpieczniej jest uznać, że to ze mną jest coś nie w porządku, że to mnie nie można kochać, to moja wina. MECHANIZMY OBRONNE By przetrwać w tak chaotycznym, nieprzewidywalnym, a nawet wprost zagrażającym systemie, umysł dziecka wykształca mechanizmy, które mają go chronić przed unicestwieniem, rozszczepieniem, przeciążeniem. W sytuacji skrajnej traumy (długotrwałej, kompleksowej sytuacji zagrożenia czy niepewności) organizm dziecka może chronić się popadając w chorobę psychiczną – w pewnym sensie wypisując się z rzeczywistości, która jest nie do zniesienia. Zaprzeczanie, uciekanie w świat wyobraźni, w chorobę, przeniesienie (np. wyładowanie gniewu na rodzica na rodzeństwie/nauczycielu). Adaptacyjne w okresie traumatycznego dzieciństwa mechanizmy, z czasem usztywniają się i tracą swoją funkcjonalność, przysparzając w późniejszym życiu wielu trudności. ZANIEDBANIE I PRZEMOC W DZIECIŃSTWIE A TRUDNOŚCI W DOROSŁYM ŻYCIU Doświadczenie przemocy czy zaniedbania we wczesnym dzieciństwie, poza bezpośrednio odczuwanymi skutkami, prowadzi też często do długofalowych trudności w dorosłym życiu. Tak samo jak form i przyczyn przemocy czy zaniedbania jest wiele, tak też ich konsekwencje mogą być wielorakie. NIEZASPOKOJONE BRAKI CIĄGLE BOLĄ Jedną z przyczyn może być zaburzenie naturalnego rytmu rozwoju osobowości – przemoc czy zaniedbanie doświadczane na jednym z początkowych etapów życia może blokować skuteczne ukończenie danego stadium rozwoju, co utrudnia wejście w kolejny etap (Eriksonowska teoria rozwoju osobowości) i wyskoczenie z predeterminowanej ścieżki rozwoju. Osoba w pewnym sensie utyka w dzieciństwie lub w okresie nastoletnim. Wchodząc w dorosłe relacje, nieświadomie może poszukiwać brakującego w dzieciństwie ojca czy matki, dążąc w ten sposób do zaspokojenia niezaspokojonych potrzeb. Kłopot w tym, że dorosły partner czy partnerka nie zawsze chcę tę rolę pełnić, co jest źródłem powtarzających się napięć i konfliktów w relacji. TO, CO MIAŁO CHRONIĆ, TERAZ PRZESZKADZA Mechanizmy obronne, stosowane w dzieciństwie, by przetrwać w trudnej lub wprost wrogiej rzeczywistości, zamiast dostosowywać się do zmieniającej się z biegiem lat sytuacji, usztywniają się i utrudniają nawiązywanie i utrzymywanie bliskich relacji. Nieświadome tłumienie emocji, w dorosłości może prowadzić do emocjonalnego odcięcia, trudności w odczytywaniu emocji innych ludzi i adekwatnego reagowania na nie czy rozpoznawania i wyrażania własnych emocji. Osoby doświadczające przemocy czy zaniedbania w dzieciństwie często nie potrafią otworzyć się przed innymi, wyrazić swoich potrzeb i oczekiwań, marzeń, lęków, uczuć (szczególnie kiedy doświadczają gniewu czy złości). W dzieciństwie spotykało się to z agresją bądź odrzuceniem, dlatego porzucili tę strategię na rzecz bezpieczniejszych masek, które miały chronić przed dodatkowym cierpieniem. Kłopot z maską polega na tym, że w długofalowej perspektywie maski nie pozwalają na zaspokojenie tkwiących pod nimi potrzeb, a ludzie intuicyjnie wyczuwają ich sztuczność, co utrudnia budowanie bliskości. Maski mogą też stać się narzędziem nieświadomej manipulacji – osoba nie potrafi wprost wyrazić swoich oczekiwań i potrzeb, korzysta więc z roli ofiary lub bohatera, by otrzymać brakujące uznanie, opiekę, wsparcie itp. TRUDNOŚCI W RELACJACH Osoby doświadczające przemocy czy zaniedbania w dzieciństwie często nie potrafią otworzyć się przed innymi, wyrazić swoich potrzeb i oczekiwań, marzeń, lęków, uczuć (szczególnie kiedy doświadczają gniewu czy złości). W dzieciństwie spotykało się to z agresją bądź odrzuceniem, dlatego porzucili tę strategię na rzecz bezpieczniejszych masek, które miały chronić przed dodatkowym cierpieniem. Kłopot z maską polega na tym, że w długofalowej perspektywie maski nie pozwalają na zaspokojenie tkwiących pod nimi potrzeb, a ludzie intuicyjnie wyczuwają ich sztuczność, co utrudnia budowanie bliskości. Maski mogą też stać się narzędziem nieświadomej manipulacji – osoba nie potrafi wprost wyrazić swoich oczekiwań i potrzeb, korzysta więc z roli ofiary lub bohatera, by otrzymać brakujące uznanie, opiekę, wsparcie itp. Przemoc i zaniedbanie doświadczane ze strony najbliższych, opiekunów, którzy powinni dbać i wspierać, wpływają na system neurologiczny dziecka, powodując pewnego rodzaju nadwrażliwość na słowa, gesty, dźwięki, które pobudzają konkretne emocje i zachowania. W dorosłości, szczególnie w relacjach ze znaczącymi osobami, osoba nadmiernie reaguje na wyzwalacze kojarzące się z dawną traumą, co niekorzystnie wpływa na stabilność relacji. JAK KOCHAĆ INNYCH, KIEDY NIE KOCHAM SIEBIE Negatywny obraz siebie i świata, odmalowany na skutek przemocy i zaniedbania, utrudnia zbudowanie zaufania w relacjach, prowadzi do zachowań autodestrukcyjnych lub agresywnych (powielanie wzorca). Niskie poczucie własnej wartości i poczucie winy, wstydu (szczególnie rozwinięte na skutek molestowania) utrudniają wejście w zdrowe relacje. W efekcie osoby zupełnie zamykają się na bliskość albo powielają znajomy scenariusz z dzieciństwa, wchodząc w związku w rolę ofiary lub sprawcy przemocy. JAK DOROSNĄĆ, GDY NIGDY NIE BYŁO SIĘ DZIECKIEM Na płaszczyźnie transgeneracyjnej, doświadczenie przemocy i zaniedbania może prowadzić do trudności z oderwaniem się od pierwotnych opiekunów i wejścia w dorosłość. Niezaspokojone przez zaniedbanie potrzeby zostawiają w człowieku dziury, ssanie, które trudno zaspokoić. Zaniedbywanym dzieciom trudno dorosnąć, oderwać się od rodzica, w którym ciągle pokładają nadzieję na uzyskanie tego, czego tak bardzo pragną. Czują się związane, nie mogą się odseparować i budować swojego życia, relacji, związków (choć często fizycznie dzielą ich setki kilometrów). Z kolei wejście w rolę rodzica może stanowić dla osoby doświadczającej w dzieciństwie przemocy czy zaniedbania kolejne wyzwanie i trudność. Konteksty związane z opieką i wychowaniem własnego dziecka uruchamiają wyparte wspomnienia, wyzwalając tłumione emocje, których siła i intensywność są często nieadekwatne do obecnej sytuacji. CO TERAZ? Nie da się drugi raz przeżyć dzieciństwa. Nie da się zamienić swojej historii na inną. Rozpamiętywanie i życie w rozżaleniu, albo z drugiej strony – ignorowanie i zaprzeczanie trudnościom, przez jakie przeszliśmy, nie sprawi, że będą one miały mniejszy wpływ na nasze życie. To, co można zrobić, to wziąć odpowiedzialność za swoją dorosłość i swoją przyszłość. Bo na to mamy wpływ. To nie znaczy, że nasze przeszłość przestanie mieć znaczenie. Że znikną wszystkie trudności, problemy czy ograniczenia. Proces terapii nie wymaże bolesnych doświadczeń, ale pomoże do nich dotrzeć, zrozumieć je i osłabić ich wpływ na obecne życie. Czym jest przemoc emocjonalna? Przemoc emocjonalna to wrogie lub niedbałe zachowanie rodziców, które powodują szkody emocjonalne u dziecka, wpływając negatywnie na jego rozwój. To działania, które wiążą się z doświadczaniem przez dziecko bólu i cierpienia. Brakuje systematycznych badań pozwalających na rzetelną ocenę skali rozpowszechnienia przemocy emocjonalnej. Z nielicznych badań, prowadzonych głównie w krajach rozwiniętych, wynika, że przemoc emocjonalna może dotyczyć około 10% dzieci (Gilbert i in., 2009). Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych mniej więcej 1 dziecko na 100 jest ofiarą przemocy lub zaniedbania. Jednak biorąc pod uwagę różne kwestie metodologiczne, obejmujące trudności w definicji i rozpoznawaniu, brak jednolitych i standaryzowanych metod do pomiaru zjawiska, można z całą pewnością stwierdzić, że problem przemocy emocjonalnej jest niedoszacowany i dotyczy znacznie większego odsetka dzieci. Dodatkową trudnością w prowadzeniu badań epidemiologicznych jest fakt, że przemoc emocjonalna, nazywana także przez wielu autorów przemocą psychologiczną, często współwystępuje z innymi formami krzywdzenia dziecka, tj. z przemocą fizyczną, seksualną lub zaniedbywaniem. Badania wykazują, że rodzice lub opiekunowie stosujący ten rodzaj przemocy przejawiają wrogość wobec dzieci, a więź łącząca ich z dzieckiem ma charakter zaburzony (zdezorganizowany) (np. Bailey i in., 2012). Rodzice stosujący przemoc emocjonalną często sami są ofiarami przemocy domowej, co oznacza z jednej strony, że dzieci w takich rodzinach doświadczają przemocy i są jej świadkami, a z drugiej, że problem zachowań o charakterze przemocy dotyczy całej rodziny (Butchart i in., 2006). Jakie działania rodziców mogą być szkodliwe dla dziecka? Do działań związanych z przemocą emocjonalną szkodliwych dla dziecka należą ograniczenie możliwości poruszania się, lekceważenie, oskarżanie, zastraszanie, straszenie, traktowanie gorzej niż innych domowników, szydzenie. Jakie są konsekwencje stosowanie przemocy emocjonalnej? Nie ma wiarygodnych badań na temat konsekwencji przemocy emocjonalnej stosowanej wobec dzieci z powodu braku wiarygodnych narzędzi pomiaru. Naukowcy zaliczają jednak do nich: zaburzenia zachowania; objawy psychosomatyczne, np. bóle brzucha, głowy, a także moczenie się; opóźnienia rozwoju fizycznego, motorycznego, poznawczego, emocjonalnego, społeczne (dotyczy to przemocy skrajnej); nieograniczone zaburzenia rozwoju: wagi, wzrostu (np. niskorosłość), obwodu głowy poniżej średniej dla wieku (przemoc skrajna). Badania dzieci cierpiących na niskorosłość psychospołeczną dobitnie pokazują związek między rozwojem dziecka i zaburzeniem relacji z rodzicem. U dzieci tych obserwowano wzrost wydzielania hormonu wzrostu po odizolowaniu od krzywdzącego opiekuna (Iwaniec i Szmagalski, 2002); trudności z jedzeniem; objawy somatyczne; zachowania skrajne (płaczliwość, agresja). W literaturze jest to opisane jako wycofanie-agresywność lub bierność-hiperaktywność. Dzieci krzywdzone emocjonalnie z jednej strony mogą przejawiać objawy lęku, smutku, wycofania, objawy depresyjne, autoagresję, płaczliwość, a z drugiej mogą być nadaktywne, agresywne, przejawiać zachowania niszczycielskie. Długoterminowe konsekwencje doznawania przemocy emocjonalnej w dzieciństwie nie były systematycznie badane. Znacznie więcej wiemy na temat konsekwencji przemocy seksualnej oraz przemocy fizycznej. Do długoterminowych konsekwencji przemocy emocjonalnej zaliczamy: niska samoocena, problemy interpersonalne, stosowanie przemocy oraz bycie ofiarą przemocy, nadużywanie alkoholu i innych substancji psychoaktywnych, próby samobójcze, depresja, psychozy, zaburzenia jedzenia. Co ciekawe, w literaturze można znaleźć także badania, w których wykazuje się związek między krzywdzeniem emocjonalnym i zwiększonym ryzykiem zakażenia HIV (osoby doświadczające przemocy emocjonalnej są bardziej skłonne do ryzykowanych zachowań seksualnych), a także zwiększonym ryzykiem wystąpienia problemów zdrowotnych, takich jak otyłość, cukrzyca typu 2, choroby sercowo-naczyniowe czy bóle głowy/migrena (Norman i in., 2012). Warto także zweryfikować często powtarzaną przez osoby zajmujące się problematyką przemocy emocjonalnej tezę o tym, że jest to ta forma przemocy, która pozostawia najbardziej bolesne rany na psychice człowieka. Chociaż tak naprawdę bardzo trudno jest porównywać indywidualne doświadczenia, wiążące się z bólem i cierpieniem, takie opinie mogą wynikać z faktu, że na przykład niektóre zaburzenia osobowości częściej wiązane są z przemocą emocjonalną niż przemocą innego typu (np. Hengartner i in., 2013). Trudno jednak o znalezienie jednoznacznego potwierdzenia tej tezy w literaturze naukowej. Z badań wynika raczej, że najbardziej rozległe konsekwencje niosą za sobą doświadczenia różnych form przemocy w sposób przewlekły (np. Teicher i in., 2006). Potwierdzają to badania biologiczne, wskazujące na niekorzystny wpływ doświadczanego stresu, zwłaszcza silnego i przewlekłego, w okresie dzieciństwa i adolescencji, na rozwój mózgu i regulację hormonalną w ramach układów biorących udział w odpowiedzi organizmu na stres (np. Charmandari i in., 2006). Na podstawie wykładu dr Małgorzaty Dragan z Katedry Psychologii Klinicznej Dziecka i Rodziny, Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Wykład był wygłoszony podczas posiedzenia seminaryjnego Komisji Rodziny i Polityki Społecznej w Senacie RP organizowanego we współpracy z Fundacją "Rodzice Przyszłości"/ mk Czy w Polsce mamy problem z przemocą wobec dzieci? Przemoc jest zawsze problemem, bez względu na statystyki. Te na szczęście pokazują, że skala zjawiska się zmniejsza; te wyniki potwierdzają choćby niebieskie karty. Jeszcze w 2008 roku mieliśmy ich założonych ok. 47 tys., w 2013 roku – to ponad 19 tys. (dotyczących przemocy, gdzie ofiarami byli małoletni – red.). Jaka jest ciemna liczba, nie wiemy. Jednak każde krzywdzone dziecko to nasz wspólny problem. Mówiąc o przemocy wobec dzieci, nie mówimy tylko o jej fizycznej formie. To dużo szersze spectrum – przemoc fizyczna i psychiczna, ale również porzucenia, zaniedbania; zjawiska związane i definiowane jako przemoc wobec dzieci. Musimy mieć świadomość, że świat dorosłych wyspecjalizował się w różnych wyrafinowanych sposobach traktowania dzieci. Tamę temu stawia prawo, na szczęście już jednoznacznie, bo przecież jeszcze kilka lat temu zastanawialiśmy się, czy polskie prawo, a dokładniej mówiąc czterdziesty artykuł konstytucji, w ogóle chroni dzieci, bo co prawda polskich obywateli bić nie wolno, ale dzieci w pewnym sensie były z tego wyjęte. Wydaje się, że dla wielu to do dziś nie jest wcale takie oczywiste. Aż dla 60 proc. społeczeństwa, które akceptuje stosowanie kar cielesnych jako środek wychowawczy, to zimny prysznic i wyzwanie dla nas wszystkich, ponieważ tego nastawienia nie zmieni jedna osoba czy jedna instytucja. To musi być wspólne działanie, pod nadzorem społecznym. Ważne, że zmiana następuje. Znów wrócę do statystyk z 2008 roku, kiedy to odsetek osób akceptujących stosowanie kar cielesnych wobec dzieci wynosił 78 proc. Dziś to jednak jest 18 procent mniej. Najłatwiej zmienić prawo, teraz wszyscy razem pracujemy nad narodową mentalnością. Mam wrażenie, że opornie idzie. Przecież konwencję o prawach dziecka ratyfikowaliśmy w 1991 roku. Konwencja obrazuje kierunek, który przed 25 laty obraliśmy, ale tak naprawdę poważna dyskusja na temat praw dziecka, na temat przemocy wobec najmłodszych, rozpoczęła się w Polsce dopiero kilka lat temu. Dziś jesteśmy na takim etapie, że Sejm jednogłośnie uchwalił ustawę ratyfikującą konwencję z Lanzarote (konwencję sporządzono w październiku 2007 roku. Dotyczy ona ochrony dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym i niegodziwym traktowaniem w celach seksualnych – red.). Bardzo ważną, bo mówiącą o bulwersujących formach krzywdzenia dzieci. To niezwykle istotna konwencja. W 2010 roku decyzją parlamentu do polskiego prawa wprowadzono jednoznaczny zakaz bicia dzieci, obowiązujący już zawsze i wszędzie. Wzmocniono mechanizmy ochronne. Pełna zgoda, ale dlaczego przez kilka lat nie ratyfikowaliśmy Konwencji z Lanzarote? Niektóre państwa rzeczywiście wcześniej ratyfikowały konwencję i dopiero potem przygotowywały do niej krajowe prawo. Polski rząd przyjął inny scenariusz – najpierw przez kilka lat pracowaliśmy nad naszymi przepisami, a dopiero potem ratyfikowaliśmy konwencję. Ma to swój sens, chociaż przypomnę, że Rzecznik Praw Dziecka domagał się ratyfikacji systematycznie i różnymi sposobami od 2008 roku. Najważniejsze jednak, że doszło do przyjęcia odpowiednich ustaw i ratyfikacji konwencji. Wróćmy jeszcze do tematu przyzwolenia na stosowanie kar cielesnych. Dlaczego tak wielu z nas wciąż nie widzi nic złego w klapsach? Zacznijmy od tego, że jeśli ktoś chce utopić temat, to mówi o tzw. klapsach, zamiast o uderzaniu, wymierzaniu ciosów. Klaps brzmi trywialnie, dla tych, którzy nic złego w wymierzaniu kar cielesnych nie widzą. Ja patrzę na to z perspektywy akt sądowych i tłumaczeń oprawców. Żaden nie mówił, że chciał zabić, odbić nerki, roztrzaskać wątrobę. Dał tylko kilka klapsów i tak naprawdę nie wie, co się stało. To trywializowanie klapsów to dowód na...? Na to, że niestety część naszego społeczeństwa wciąż nie traktuje dzieci jak pełnowartościowych ludzi, obywateli Polski. Musimy więc zacząć mówić jasno – klaps to uderzenie. Ale wracając do poprzedniego pytania. Świadomość, że nie wolno stosować kar cielesnych wzrasta. Wciąż jednak pokutuje stereotyp, jeszcze z poprzedniego systemu, że klaps nie szkodzi, że to nic złego, że nie wolno wtrącać się w sprawy rodzinne, że zgłoszenie problemu to "donosicielstwo". Niektórzy, chcąc wytłumaczyć swoją rzeczywistość i zachowania swoich opiekunów, mówią: "ja byłem bity i przecież wyrosłem na porządnego człowieka". Ja wtedy z sarkazmem odpowiadam: "mimo wszystko, niektórym się udało". Musimy się wyzbyć takiego rozumowania. Nie będzie łatwo. Dlatego powtórzę: najłatwiej zmienić prawo, teraz pracujemy nad narodową mentalnością. I w tej kwestii jestem optymistą. Wierzę, że zaczniemy jeszcze powszechniej traktować bicie dzieci, jak coś niemodnego, jak coś niebędącego trendy. I tak jak do lamusa właściwie odeszło powiedzenie "dzieci i ryby głosu nie mają", tak wierzę, że do lamusa odejdzie wymierzanie kar cielesnych dzieciom. Tymczasem niemal każdy z nas choć raz natknął się na ulicy na płaczące, domagające się czegoś dziecko i rodzica, któremu puszczają nerwy i wymierza dziecku klapsy. Towarzyszy temu wrzask w stylu "uspokój się". Wielu przechodzi obok tego obojętnie. Miejmy jednak świadomość, że ten mały człowiek dopiero się uczy, a właśnie rodzic jest od tego, żeby go nauczyć właściwych postaw. Biciem nie osiągniemy tego, czego byśmy naprawdę chcieli. Mówi o tym wprost ostatnia kampania Rzecznika Praw Dziecka – "Bicie uczy, ale tylko złych rzeczy". I tak jest w rzeczywistości. Nie chcemy przecież, żeby nasze dziecko było agresywne, żeby było wycofane, żeby szukało pomocy w internecie czy u przypadkowych osób lub w stosowaniu przemocy. Chodziło mi bardziej o to, że przechodzimy obojętnie wobec takich sytuacji. Nie reagujemy. Zadajemy sobie wtedy pytanie, czy to na pewno nasza sprawa, bądź próbujemy usprawiedliwić rodzica, tłumacząc, że jest zmęczony, puściły mu nerwy itp. W tym aspekcie też musimy wyzbyć się stereotypów wywodzących się jeszcze z poprzedniego, totalitarnego systemu. Wówczas telefon na milicję był jednoznaczny z donosicielstwem, spotykał się z ostracyzmem sąsiedzkim. Musimy się z tego wyzwolić, bo żyjemy w demokratycznym państwie, mamy prawo, nie tylko moralny obowiązek, ale właśnie prawo reagować, kiedy widzimy, że słabszemu dzieje się krzywda. Nie chodzi tylko o dzieci, ale też o osoby z niepełnosprawnością, seniorów, każdego, kto sam sobie nie poradzi. Powtórzę: mamy prawo reagować, bo my też mamy prawo żyć w świecie wolnym od przemocy. Mamy obowiązek reagować, bo inni bez naszej pomocy się nie obronią. Często tego jednak nie robimy. I później to tłumaczenie, o którym już Pan wspominał. To nie moja sprawa, nie moje dziecko. Dziecko nie jest niczyją własnością. Gdyby tak było, jego prawa nie zostałyby opisane w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, tylko w handlowym. Wtedy moglibyśmy dzieci sprzedać, kupić, wynająć w leasing. U nas tak nie jest i nigdy nie będzie. Trzeba to sobie powiedzieć wprost. Dorosły, który sprawuje opiekę na dzieckiem, nie może z nim zrobić wszystkiego. A kiedy już mówimy o przemocy. To, co jest najczęstszym przypadkiem. Właśnie bicie? Myślę, że przemoc psychiczna, której do końca nie potrafimy jeszcze zdiagnozować, a którą jednocześnie jest bardzo trudno udowodnić. Z mojego doświadczenia wynika, że bardzo często do tej formy nadużyć dochodzi podczas rozwodu rodziców. W 2013 roku z ok. 48 tys. podjętych przez RPD interwencji, połowa dotyczyła sytuacji dzieci rozwodzących się rodziców. Dziecko staje się wtedy kartą przetargową. W niektórych przypadkach jest to działanie nieświadome, ale nierzadko, jeśli rodzic jest skupiony na swoich emocjach, swoim narcyzmie, dziecko staje się dla niego przedmiotem potrzebnym do tego, by dokopać drugiej stronie. Dorośli oczywiście mają prawo się rozstać, ale nie mogą oczekiwać od dziecka, że opowie się po jednej ze stron konfliktu, że drugiego rodzica porzuci. Tatuś się z nami rozwodzi. Albo pytanie: "kogo kochasz bardziej mamusię czy tatusia". To też przemoc? To przede wszystkim jedno z tych pytań, na które dziecko nie musi odpowiadać. To forma dręczenia, podobnie jak ograniczanie kontaktów z rodzicem, manipulowanie najmłodszymi. Dziecko musimy traktować podmiotowo, nie możemy się godzić na łamanie jego praw. Takie pytania i stwierdzenia to niegodziwość. Które prawa dzieci są jeszcze łamane? Przykładów może być więcej. W jakimś stopniu znajdziemy przykłady łamania każdego z praw dziecka, bo świat dorosłych taki właśnie jest. Podczas moich spotkań z uczniami np. gimnazjów zdecydowana większość z nich na pierwszym miejscu stawia prawo do wyrażania własnego zdania. To poważny sygnał dla dorosłych. Nie potrafimy rozmawiać z dziećmi. Nasz dialog często przypomina osobliwy monolog. Zadajemy, co prawda, pytania, ale nie często oczekujemy odpowiedzi. Niemal zza katedry oświadczamy, czego chcemy od dziecka i oczekujemy, że wypełni nasze życzenie, nie stawiając zbędnych pytań. Tak nie może być. To w przypadku starszych dzieci, gimnazjalistów. A młodsi. Co sygnalizują? One przede wszystkim chcą mieć prawo do zabawy. To wcale nie znaczy, że to prawo nie domaga. Młodsze dzieci po prostu mówią o tym, co chciałyby robić w danej chwili. Warto zauważyć, że każde prawo dziecka to prawo człowieka. Prawa człowieka zaczynają się od praw dziecka. Każde z tych praw jest równie ważne i konieczne do respektowania z kilku względów. Najważniejszy to ten, że dzieci muszą być chronione i szanowane. To podstawowy warunek, jeśli chcemy, żeby nauczyły się szanowania innych teraz i w przyszłości. Przestrzeganie praw dziecka to też inwestycja w naszą przyszłość. Tylko tak możemy zbudować świat przyjazny, wolny od przemocy, wyzysku i złego traktowania. XI - nie bij!

najbardziej spotykanym rodzajem przemocy wobec dzieci jest